wtorek, 3 listopada 2015

Rozdzial l

Nukta pod rozdział : Ed Sheeran - I See Fire
– To dziś, to już dziś! - ekscytowała się kręcono włosa dziewczyna stojąc z swoja rudą przyjaciółką na peronie. Lekko zaciskając dłoń na uchwycie walizki podskoczyła gdy poczuła jak ktoś zakrywa jej oczy rękoma. – Hermiona! - usłyszała sympatyczny głos Harrego który zaraz potem obracając ją w swoją stronę mocno przytulił. Odwzajemniła uścisk, dawno go nie widziała. Tęsknota dawała wy znaki najbardziej jak Ginny o nim wspominała… Właśnie Ruda! Brązowowłosa odczepiła się zaraz od Pottera spoglądając w stronę gdzie stała jej przyjaciółka. Od razu zauważyła jej rumieńce na policzkach i lekko spięty wyraz twarzy. Zanim zdążyła coś zrobić Harry podszedł do Wiewiórki i podając niepewnie dłoń wydukał.
– Cześć, Gin… - ukazując na twarzy najbardziej czarujący uśmiech na jaki było go stać. W duchu uśmiechała się widząc to zajście, może Wybraniec w końcu zrozumiał co stracił? – Heee-Hej, Harry. - wyjąkała ruda, błagającym wzrokiem uderzającym w Hermione o to aby coś zrobiła. Już miała coś powiedzieć, gdy usłyszała krzyk. Znany jej krzyk, nikogo innego jak Ronalda. – Ginny, Hermiona szukaliśmy was! - z wkurzonym wyrazem twarzy, co lekko doprowadzało brązowowłosą do rozbawienia. Podszedł do nich. – Cały czas tu byłyśmy z Harrym. - powiedziała spokojnie, prosząc w duchu by się nie roześmiać na głos. Widok jego twarzy był przekomiczny. – Ah tak z Harrym? Bo mnie już nie łaska poszukać! - ofuknął. Kręcono włosa lekko się skrzywiła. Nawet o Harrego jest zazdrosny? Na każdym kroku miał do niej o coś wyrzuty co z czasem ją coraz bardziej irytowało. Przecież nie da sobą tak pomiatać. – Wyluzuj stary… - Potter podszedł do niego klepiąc go po ramieniu, niestety na niego to chyba nie działało. - Przed chwilą się odnaleźliśmy i dopiero zdążyliśmy się przywitać. – A ja mogłem chodzić, szukać, w czasie kiedy wy się milusio przytulacie! - gdy to wykrzyczał w twarz Złotego Dziecka Hermiona już nie miała zamiaru być łagodna i wyrozumiała. On dalej nic się nie zmienił… – Ronald dość! - krzyknęła, ściągając na siebie uwagę, nie celowo, dwóch ślizgonek przechodzących obok. – Bo co?! Panna Cnotka się odezwała! - krzyknął równie głośno. Jak doszły do niej jego słowa, poczuła jak by dał jej porządnie w twarz. „Panna Cnotka” tak? To, że nie chciała od razu wskoczyć do jego łóżka to oznacza, że już jest cnotką?! Co za niewychowany bachor! – Jeszcze jedno słowo, a obiecuje, że to będzie koniec. - wysyczała ze złością. Nie chciało już jej się znosić jego humorków. Nawet go już nie kochała. Na imię „Ron” odczuwała samą irytacje, żadnych przyjemnych uczuć. -- Koniec? Proszę cię! - roześmiał się w sposób jakiego ona jeszcze nie znała. - Dobrze wiesz, że nie możesz zerwać! A wiesz dlaczego ? Bo takiej SZLAMY nikt nie chcę! Popatrz na siebie! Do tego cnotka! O wyglądzie, czy figurze nie wspominając! - mówiąc to śmiał się do bólu. Dosłownie. Hermiona ledwie się powstrzymała od rozszlochania się. Nie chodziło już jej o niego, ale o to co powiedział i jak ją nazwał. W jej głowie nadal „pulsowały” jego słowa. -– Przegnasz! - krzyknął Harry, szczerze zdziwiony postawą swojego przyjaciela. Nigdy go takiego nie widział, nawet nie wyobrażał sobie, że takie coś tak łatwo może mu przejść przez gardło. Ron nie odpowiedział. Czekając na odpowiedź kręconowłosej, kompletnie zlewając przyjaciela. Tymczasem ona nie wytrzymała. Nie sądziła, że kiedyś to on NIEGO usłyszy, co się z nim stało? Co go tak zmieniło? W jednym momencie przestało ją to obchodzić. Z pewnością i determinacją na twarzy spojrzała mu w oczy. – A właśnie, że to koniec, Ronaldzie… Skoro jestem taka to po co byłeś ze mną? A no odpowiem za Ciebie! Bo Ciebie również żadna nie chcę! Na Godryka! Co ja w tobie widziałam! Arogancki dupek! Kiedyś byłeś inny! Lepszy! O niebo! Wstrętna szuja! Koniec! To koniec! I naszej niby miłości jak i przyjaźni! Nawet nie próbuj spojrzeć mi kiedykolwiek w oczy! Spieprzaj! - wykrzyczała mu to w twarz i szybko, lecz z gracją obracając się na pięcie popędziła do wagonu, który przed chwilą podjechał. Nie chciała na niego dłużej patrzeć. Najchętniej przywaliła by mu teraz w twarz, ale zniknęła im z oczu.
Gdy Hermiona zniknęła w pociągu Ginny chciała pędzić za nią. Powstrzymała ją dobrze jej znana dłoń Wybrańca , który miał tępy wyraz twarzy. Nawet nie wiedziała kiedy Ron zniknął.
– Daj jej czasu być samej. - powiedział Harry usiłując być miły. Targały go teraz emocje po tym co zaszło. Był strasznie zły na swojego przyjaciela. Ona przytaknęła głową z zamiarem odejścia gdy znów ta sama ręka ją powstrzymała. – Możemy pogadać? - zapytał Harry z wyraźnym spięciem na twarzy. Ona ponownie tylko przytaknęła, jego bliskość ją hamowała. Dosłownie. Jeszcze chwila a rzuci się na niego, mocno przytulając. Strasznie tęskniła. Potter uśmiechnął się przyjaźnie ciągnąc ją za sobą do wagonu.
Nie płakała, nie czuła żalu. Wręcz cieszyła się, że już z nim nie jest, lecz z drugiej strony ubolewała po tym co usłyszała. Przez to nabrała determinacji, pokaże nową Hermione. Pokaże, że się mylił. Na jej usta wpłynął lekki uśmiech, a zaraz później przywaliła w coś umięśnionego twarzą. Zamyśliła się i przez chwile zapomniała o otoczeniu. Podniosła niepewnie głowę do góry i zobaczyła burze blond włosów i piękne stalowe, a zarazem błękitne źrenice które zaraz potem spojrzały na nią.

–- Boże! - pomyślała, gdy doszły do niej jej słowa. Przecież to był Malfoy! Od razu odskoczyła. Jak mogła tak pomyśleć! - Fuj! Fuj! Fuj! Fuj! - krzyczała w myślach, krzywiąc się strasznie.
-- Granger! Uważaj jak łazisz! - zaczął trzepać rękoma swoją śnieżnobiałą koszule, która prawie zlewała się z jego bladą skórą. - Lubiłem tą koszule, fuj! Dotyk szlamy! Jeszcze tych tłustych włosów! - krzyczał jak małe dziecko, krzywiąc się równie mocno. Na co Hermiona ironicznie się zaśmiała. Wyglądał komicznie z takim wyrazem twarzy. Polepszyło jej to lekko humor, uwielbiała go denerwować. Los chciał, że on ją też.
-- Toż to nasz zarozumiały, słaby i uważający się za ideała Malfoy. Dalej nie wiem jak to możliwe, że nie gnijesz w Azkabanie! - wysyczała mu w twarz. Cięty wyraz jej twarzy prychnięciem skomentował Malfoy.
-- Za to ja dalej nie wiem jak wpuścili Cię do Hogwartu z taką krwią. - lekceważąco odwrócił wzrok z zamiarem wejścia do swojego przedziału, niestety, czy stety stracił równowagę przez podstawioną nogę kręcono włosej lecąc w duł. Oczywiście w odpowiedniej chwili, z jego refleksem zaparł się, powstrzymując swój upadek. Usłyszał tylko cierpki śmiech za nim i stukot jej butów które powędrowały dalej. Szybko z gniewem wstał i wychylając się za nią zawołał tylko :
-- Granger nie ze mną te numery! Pożałujesz!

Gdy doszła do wagonu Gryfów ( tak przynajmniej jej się wydawało ) weszła w pierwszy lepszy przedział. Już miała opaść na miękkie fotele gdy zobaczyła, że nie jest sama. Znów na kogoś wpadła! Pięknie! - – Jeju! Przerpaszam! Myślałam, że wolne. - powiedziała kręcono włosa, z zamiarem wyjścia. -- Nie czekaj! Spoko! Zostań! Nic się nie stało. - uśmiechnęła się. - Jestem Klaudia Vitseer, a Ty Hermiona Granger zgadza się? -– Tak. - wydukała brązowo włosa, siadając. Popatrzyła na dziewczynę. Była jej wzrostu, z długimi, ślicznymi blond włosami. Zwróciła uwagę na jej się duże, malinowe pełne usta i oczy ciemnego koloru. -– Który rok? - zapytała. – Również siódmy. - odpowiedziała z lekkim czarującym uśmiechem. Hermione zaskoczyło, że nigdy jej nie spotkała. Wtedy przypomniała sobie o Ginny, którą zostawiła sama z Potterem. Szybko wstała i podeszła do okna, nie widziała nikogo w miejscu gdzie przed chwilą stali. -– Coś się stało? - zapytał blondynka, przyglądając się jej. -– Ja… - w tym momencie zobaczyła jak Ruda idzie gdzieś z Wybrańcem. - Już nic. - powiedziała, siadając. Wolała ich teraz zostawić samych. Spojrzała na Klaudie. Dziwne imię. Ale jednocześnie bardzo jej się spodobało. – Klaudia tak? Pierwszy raz takie imię napotykam. - łagodnie zagadnęła. -– Bo Polskie. - uśmiechnęła się. - Mam tam korzenie. I tak właśnie wdały się w rozmowę. Nawet nie wiedziała kiedy minęły 2 godziny. Polubiła tą dziewczynę. Przez nią chociaż na chwilę zapomniała co się dziś wydarzyło. A było tego sporo. Najlepsze jest to, że dzień się dopiero zaczął.

Po tak długiej przerwie ujrzał twarz tej wstrętnej szlamy!... Musiał przyznać, że się zmieniła. Bardziej odważna jak na jego gust i sam jej wygląd świadczy, że wzięła się za siebie. 
Nie ona jedna się zmieniła... On też, na lepszego i mądrzejszego Malfoy'a. Zmienił poglądy po tym jak jego ojciec już nim nie włada. Nigdy nie chciał mieć z nikim wojen. Miał zamiar zakopać topór wojenny nawet z największymi wrogami, ale co do tej Szlamy, Bliznowatego i Fredki miał mieszane uczucia. Gdyby to od niego zależało nigdy by się z nimi nie sprzeczał, byli by dla niego obojętni. Może by ich nawet podziwiał bo mają duże zasługi w Hogwarcie. Ale te ziarno nienawiści które zasiał jego ojciec dalej nie umiało do końca zwiędnąć. Nie umiał z nimi normalnie rozmawiać. Ale szydzić też nie chciał... Klamka zapadła na tym, że będzie po prostu ich zlewał. Tylko te spotkanie z Granger to był wyjątek. Dla niej nie potrafi być nawet obojętny. Czystość krwi po wojnie straciła znaczenie, ale tylko do niej czuł się dziwnego. Do tej pory myślał, że to gorycz nienawiści..

Arystokrata już nie umiał wytrzymać bez zapalenia fajki po wyjściu z pociągu od razu wyciągnął paczkę swoich ulubionych papierosów. Przeszukując gorączkowo kieszenie zorientował się, iż nie ma zapalniczki. Zauważył jakiegoś chłopaka stojącego na boku z fajką w ręku, zaraz znajdując się przy nim.
-- Ej stary, masz może ognia? David Revold tak? - Brunet dziwnie popatrzał się na Ślizgona ,ale po chwili wachania odezwał się. -- Hej, tak... Masz. - Chłopak podał nie pewnie zapalniczkę blond włosemu. -- Dzięki... Jakby zabrakło ci fajek to służę pomocą. - David tylko pokiwał głową nie odzywając się i ruszył w stronę Hogwartu. Po paru zaciągnięciach się fajką, zrobił to samo. Szedł nie patrząc się przed siebie, lecz na ziemię. Nagle poczuł uderzenie, brązowe włosy przeleciały mu przed oczami. Poczuł piękny zapach perfum. Od razu wiedział, że to Hermiona. Znów musi na niego wpadać?
-- Ja wiem, że wszystkie dziewczyny na mnie lecą, ale następnym razem może normalnie się przywitaj, a nie wpadaj ciągle na mnie. A najlepiej w ogóle się nie pokazuj... - uśmiechnął się ironicznie. Nie uśmiechało mu się na nią patrzeć. -- Chyba śnisz Malfoy! Ja nie jestem wszystkie. Uwierz ja też najchętniej bym na Ciebie w ogóle nie patrzyła. - powiedziała słodko, a zaraz dobitnie. -- Więc znikaj... - powiedział dobitnie. Wyminęła go i odeszła, w myślach powtarzając "Dupek, dupek, dupek".


Po krótkim czasie wszyscy udali się jak zwykle do Wielkiej Sali. Udekorowana przepięknymi kwiatami, a na stołach został przyszykowany pyszny poczęstunek. Dumbledore stanął na środek i tak jak co roku zaczął swoją przemowę.
-- Witam was kochani w następnym roku, dla niektórych pierwszym. Życzę Wam udanego roku, abyście czerpali wiedzę jak i świetnie się bawili. Pierwszoroczni zostaną odesłani do prefektów swoich domów. Oni przedstawią wam Hogwart, wasz nowy dom. Dla jasności przedstawię wam prefektów. - dyrektor chrząknął zabierając kartkę do ręki. - Gryfindor... Hermiona Granger! - posypały się oklaski.
Hermiona blado się uśmiechnęła, spodziewała się tego. Tyle, że nie chciała być tym całym prefektem. W tym roku są sprawdzany, a z takich fuchy przybędzie jej jeszcze więcej obowiązków. Już wcześniej postanowiła, że odmówi.
-- Revenclaw... Luna Lovegood! - reakcja uczniów dokładnie była taka sama jak przy Hermionie. - Hufflepuff... David Revold - nie zabrakło pisków. - I na sam koniec Slytherin... Blaise Zabini! - został najhuczniej przywitany.

-- Hermiona gratulacje! - cieszyła się przyjaciółka brunetki, gdy przystąpili już do posiłku.
-- Gin, rezygnuje z stołka prefekta. - kręcono włosa słabo uśmiechnęła się widząc zdziwioną twarz przyjaciółki. --- Żartujesz? Zawsze nich chciałaś zostać! - ruda wyraźnie nie potrafiła tego przyjąć.
-- ... Po prostu. - Wstała i ruszyła przez środek sali w stronę nauczycieli. Wszystkie oczy ruszyły za nią.

-- Coś się stało Panno Granger? - zapytała McGonagall, z uśmiechem na ustach. Hermiona zawsze była jej ulubienicą.
-- Przepraszam i dziękuje za wybranie mnie na prefekta, ale rezygnuje. Nauka, egzaminy... Rozumie Pani? - Hemriona starała się być jak najbardziej wiarygodna. 
-- Rozumiem... Specjalnie wybraliśmy Ciebie, bo wiedzieliśmy, że dasz sobie z tym wszystkim rade... Ale nie możemy się zmuszać. Możesz wrócić do swojego stołu. - w tym samym momencie szepnęła coś Dumbledore'owi, który spojrzał tylko przelotnie na Granger i łyżeczką zastukał w swój kielich. - Dobrze kochani dlatego, iż panna Hermiona Granger zrezygnowała z roli prefekta zachodzą małe zmiany. Prefektem Gryfonów będzie panna Ginny Wesley. - lekko zdziwieni uczniowie, wbrew pozorom i tak zaklaskali i zagwizdali. Dziewczynie nie uciekł wyraz zdziwionych twarzy, czy ludzi którzy coś między sobą szeptają.

-- Brawo Ginny. - szepnęła do ucha rudowłosej, siadając już przy stole. 
-- Dziękuje Herm, ale dlaczego... - Wiewiórka wyglądała jak by powiedzieli jej, że co najmniej stado słoni przyjechało, żeby wziąć z nią ślub. Hermiona tylko się uśmiechnęła, gdy do stołu podszedł Harry.
-- Gin, gratulacje! - radośnie krzyknął Potter tuląc rudą.
-- Dziękuję! - rozpromieniła swoją twarz w piękny uśmiech.
-- Hej, hej! - usłyszeli za sobą głos już dobrze znany brązowookiej.
-- Klaudia! - przytuliła dziewczynę z radością! - Gratulacje! - w tym też momencie spostrzegła uśmiechy jej przyjaciół które nie wyraźnie sygnalizowały zmieszanie. - Ah tak! Poznajcie się! Klaudia to Harry Potter, którego już pewnie znasz i moje przyjaciółka Ginny Wesley. - powiedziała łagodnie Granger wskazując kolejno no dwójkę bliskich jej osób.
-- Cześć! - przywitali się chórem. I tak zaczęła się ich rozmowa, dogadywali się na prawdę dobrze! Od razu polubili Klaudie, szczególnie Harry...


Po posiłku i jakże długiej rozmowie z nowo poznaną koleżanką Harry szedł przez korytarz. Oczywiście jak by mogło być inaczej, dalej z nią rozmawiając. Dziewczyna wywarła na nim bardzo dobre wrażenie. Była śliczna, mądra i inteligenta. Dla Pottera istnie idealna.
-- Jak to możliwe, że wcześniej cię nie spotkałem? - patrzył maślanymi oczami na blondynkę.
-- Zgaduje, że byłeś zajęty ratowaniem świata. - zaśmiała się.
-- Gdybym wcześniej Cię znał to zapewniam... - nie zdążył dokończyć bo to co zobaczył napełniło go złością, wściekłością... Furia. Z składziku na miotły, obściskując się i dogłębnie poznając wyleciała dwójka uczniów. Oczywiście to był nie kto inny jak...

~~
Kisiel :

I oto jest 1 rozdział po odmianie! Napiszcie jak to widzicie! Czy bardziej podoba wam się ta wersja, ten zarys historii, czy jednak poprzedni? Mam dokładnie takiego samego stresa, jak przed dodaniem już tego pierwotnego 1 rozdziału.
Błagam o opinie w komentarzach. Krytykę przyjmuje tak jak i wszelkie uwagi. W końcu one pomogą dopracować tego bloga! :)

~~
Wiczka :
Witam wszystkich z tej strony Wiczka, zaczęłyśmy od początku, mam nadzieję ze wam się podoba ! :D
Emotikon grin pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. Hejka :)
    Powracam na Twojego blogaska pozytywnie zaskoczona ^^ Widzę, że solidnie zabrałaś się do pracy nad tekstem. Z tego co widziałam, wkradło się kilka literówek i błędów ortograficznych, jednak to bez większego znaczenia :) Staraj się również nie pisać niczego w nawiasach, jest narrator, to nie musi tego opowiadać na boku ;p Wystarczy, że zamienisz nawias na wtrącenie tzn :
    "Gdy doszła do wagonu Gryfów ( tak przynajmniej jej się wydawało ) weszła w pierwszy lepszy przedział."
    >
    Gdy doszła do wagonu Gryfów, a tak przynajmniej jej się wydawało, weszła w pierwszy lepszy przedział.
    Nie prawda, że lepiej to wygląda? :)
    Podoba mi się motyw z tym, iż Hermiona ma zamiar dać popalić Ronaldowi i pokazać na co ją stać :)
    Powodzenia, życzę weny,
    czekam na kolejny rozdział )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo np.

      Gdy doszła do wagonu Gryfów - tak przynajmniej jej się wydawało - weszła w pierwszy lepszy przedział.

      Usuń
    2. Wybacz że tak późno odpowiadam, ale czas mnie tak nagli... Ha to znaczy ja teoretycznie nie mam a Wika tu raczej nie zagląda z tego co widzę.
      Tak na prawdę sama się nad tym zastanawiałam jak to uwzględnić, nawiasy jakoś 1 wpadły i do głowy, ale na przyszłość będę pamiętać! :)

      Dziękuję i gorąco pozdrawiam!

      Kisiel

      Usuń
  2. Fajny rozdział ;) Ale wydaje mi się, że nie musicie robić aż tak dużych odstępów między akapitami. Wystarczy inne wydarzenia oddzielić od siebie jakimiś znakami :)

    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Moim zdaniem cudo. Psyche13

    OdpowiedzUsuń