niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdzial ll

Nutka pod rozdział : 

5 Seconds of Summer - Jet Black Heart

https://www.youtube.com/watch?v=K0X7u_mmREE


Oczywiście to był nie kto inny jak Ron z Lavender Brown... Parzył z dużym osłupieniem na tą sytuacje. Dwie godziny temu zerwał z Hermioną i już ma następną? W sumie to ona już dawno "była jego". Latała za nim jak pies za kością. Co nie oznaczało, że było to fair. Pogubił się już w tym, komu na kim zależało. Jego stanem obecnym była furia... Straszna furia. W mig znalazł się przy swoim rudowłosym przyjacielu i biorąc go dosłownie "za kłaki" oderwał od Brown. Ta dwójka nawet ich nie spostrzegła. Klaudia stała lekko z tyłu za nim. Nie do końca rozumiała co się stało? Hermiona nie jest z Ron'em? Wiedziała tylko, że wybraniec jest bardzo, bardzo zły. Wolała się nie wtrącać i w razie potrzeby wkroczyć. -- CO TY DO CHOLERY ROBISZ?! - krzyknął Harry w twarz rudego. Dokładnie tak jak on zrobił to przy kłótni z Hermioną. Mało ogarniający i przytomny przyjaciel, nim doszło do niego to co się dzieje dostał siarczystego plaskacza w twarz od Złotego Dziecka... Bardzo, bardzo złego Złotego Dziecka. Od razu stanął na równe nogi. W rudzielcy również uwolniła się furia. -- WSZYSTKO DO NIEGO DOSZŁO... -- Tak przynajmniej Ron myślał. - Oszalałeś?! - wykrzyczał rudy. -- Ja oszalałem?! Chwile temu jeszcze byłeś zdruzgotany po zerwaniu z Hermioną, a teraz robisz to z pierwszą lepszą?! - w Harry'm się istnie gotowało. -- Hej! - oburzyła się Lavender, nie przestając miziać Rona. Była to obrzydliwe jak jechała mu językiem po policzku w ogóle nie przejmując się tym co się dzieje. -- Ona nie jest pierwszą lepszą... - powiedział Rudy, patrząc ostrym wzrokiem jak próbuje zerwać z niego koszulkę. - Zostaw! - po chwili krzyknął w jej stronę, podirytowany tym faktem. - Ona nie jest pierwszą lepszą. Ona jest nikim. Przelotną. - oschle skomentował. Harry myślał, że się przesłyszał. Takie słowa z ust Rona? Chyba nie tego Rona którego znał. Na pewno nie tego... Jego słowa były tak osłupiające, że chłopak nie umiał wydusić z siebie NIC. Widział jak Brown się rozpłakała i z goryczą zamachnęła się ręką z zamiarem przyłożenia nią w polaczek Rudzielca. Weasley złapał tylko jej "broń"... Wystarczyło jedno jego spojrzenie w stronę Lavender by ta z przestrachem i łzami pobiega w stronę Dormitorium Gryff'ów. Nie mógł uwierzyć... To takie nie realne. Ta nagła zmiana. A może nie nagła? Od dawno im się nie układało z powodu Rona, ale myślał, że to taki przejściowy kryzys. Spojrzał tylko na swojego przyjaciela... byłego przyjaciela. Jego oczy mówiły tylko jedno -,,Ron, stary co jest?" Odwrócił się, złapał Klaudie za rękę i odszedł... Ron został SAM. Z SETKĄ NIEPOSKŁADANYCH MYŚLI... Które jeszcze niedawno ONA... Hermiona porządkowała. -- Harry... ? - zapytała Klaudia niepewnie. On tylko milczał. W zamyśleniu zapomniał o niej kompletnie. Chociaż dalej trzymał ją za rękę... - Harry! - powiedziała głośniej i chcąc nie chcąc wyrwała rękę z uścisku. Dopiero wtedy Złote Dziecko się ocuciło. -- Przepraszam... - wyszeptał. -- Co jest... ? Znaczy chyba wiem co. Ale... - chciała dokończyć ale przerwał jej. -- To na prawdę długa historia... Obiecuje, że kiedyś ci ją opowiem! Teraz lecę do Hermiony... Na razie kwiatuszku! - powiedział już bardziej energiczniej. W pewnym momencie jak by się obudził. Dał jej tylko buziaka w policzek i popędził w stronę, którą wcześniej wyznaczył. Nie zdążyła mu nawet odpowiedzieć. Stała trzymając się za policzek na którym wylądowały jego wargi i w myślach powtarzając słowa "Na razie kwiatuszku" . Na trochę przytwardym łóżku, najwygodniej jak potrafiły usadowiły się dwie Gryffonki. Zacięte w rozmowę. -- Ginny? No mów już! Co Harry Ci wtedy powiedział! - entuzjastycznie zapytała Hermiona patrząc na rudwowłosą przyjaciółkę. -- Spokojnie... - najmłodsza z Waeslay'ów nabrała powietrza do płuc. - Powiedział, że bardzo mu przykro z tym co się wydarzyło. Nie chcę mieć już ze mną, żadnych kłótni, rozterek... No i, że liczy na przyjaźń. - oznajmiła rumienią się. -- Coś czuje, że liczysz na coś więcej niż tylko przyjaźń. - kręconowłosa szturchała brązowooką. -- Mam taką nadzieje... Dobrze wiesz, że nadal go kocham. - wypaliła Ginny. -- Oh, jakie to ckliwe! - zawołała Hermiona, śmiejąc się. Ruda dziwnie się na nią spojrzała. TO NIE BYŁO W JEJ STYLU. - Na godyrka. To już ta godzina. Muszę lecieć do McGonagall załatwić jeszcze parę kwestii w sprawie mojej odmowy. Na razie słońce! Do zobaczenia! - w pośpiechu niedoszły prefekt pożegnał już doszłego i wybiegła z pokoju. Kierując się w stronę gabinetu podopiecznej. -- Przepraszam za spóźnienie! - wparowała do gabinetu niczym strzała. -- Już dobrze... Siadaj. - Hermiona doskonale widziała zdziwienie na twarzy Minerwy mówiące,,Ty i spóźnienie?". Dopiero po chwili spostrzegła bruneta zasiadającego miejsce obok niej. Bardzo przystojnego bruneta... - Wybacz, ale sama jeszcze nie dokończyłam pewnej rozmowy z Davidem, ale masz tu parę formalności do przejrzenia. Dasz radę sama, prawda? - nie dała jej nawet czasu na odpowiedź - Świetnie. W takim razie przejdź do drugiego pokoju. Jak jej powiedziano tak i zrobiła. Po zrobieniu swojego zadania, grzecznie się pożegnała oddając papiery. Swoje kroki skierowała do biblioteki, lecz pewien brunet ją zatrzymał. -- Poczekaj...! Hermiona Grenger, prawda? - niebioeskooki ręką obrócił ją w swoją stronę. -- Tak? - odpowiedziała nie pewnie. Nie zbyt komfortowo czuła się w jego uścisku. I jak na zawołanie brunet to spostrzegł i zaraz ją puścił. -- Przepraszam.. Ja... Jestem David Revold. Wybacz jeśli zrobiłam coś nie tak.. Ja po prostu chciałem Cię poznać to tyle. - lekko mieszał się w słowach. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko. -- Miło mi. - i tak właśnie zaczęła się ich znajomość i bardzo długa rozmowa. Harry po chwilowej rozmowie popędził do pokoju Hermiony. Zapukał. Nic. -- Nie ma jej... - pomyślał. Popędził popytać innych . Zauważył rudowłosą przyjaciółkę kręcoowłosej i energicznymi skokami do niej podszedł. -- Hej Ginny czy widziałaś może Hermione? - zapytał łapiąc dech. -- Jakieś pół godziny temu była u McGonagall, spodziewam się, że już wróciła. Pewnie gdzieś się kręci przy bibliotece. - zarumieniła się od tak intensywnego wpatrywania się w Harry'ego. Był tak przejęty, że nie spostrzegł nawet tego. --Dzięki Ginn. - Ruda nie zdążyła nawet odpowiedzieć Wybrańcowi bo, znikł jej z oczu. Bliznowaty od razu ruszył do miejsca wskazanego przez jego byłą. Nie musiał się nawet zbytnio rozglądać jak zauważył Hermione z jakiś... chłopakiem? Było widać, że ich atmosfera rozmowy jest przednia ale nim pomyślał, że lepiej będzie jak grzecznie im przerwie, to wparował w nich dosłownie i porwał brązowooką na bok. -- Harry? - zapytała zdziwiona dziewczyna. -- Ron... On... Opowiem Ci wszystko po drodze. - wydyszał, lekko zmęczony. Był przyzwyczajony latać z prędkością światła a nie biegać. -- Spokojnie... David przepraszam cię na chwilkę. - powiedziała kręconowłosa do chłopaka i pociągła Złote Dziecko na bok. -- David? - teraz to Harry był zdziwiony. -- Tak... Nie ważne. Co jest? - Wybraniec opowiedział jej wszystko. Hermiona była mocna zdziwiona tym co usłyszała od Harry'ego. Zastanawiała się co tak zmieniło Rona, albo kto? -- Chcesz mu pomóc? - zapytało Złote Dziecko. -- Ja... Daj mi chwilkę pomyśleć... Najlepiej całą noc. - uśmiechnęła się sztucznie i szybkim krokiem popędziła do swojego pokoju zostawiając dwóch chłopaków samych. -- Wszystko z nią dobrze? - spytał David Harry'ego. -- Mnie się pytasz.. ? - brązowowłosy sam nie wiedział co o tym myśleć. - Ja muszę lecieć... - powiedział tylko i popędził w stronę... No właśnie. W stronę Klaudii. -- Czemu nie otwiera? Gdzie ona znowu się podziała? - Rudowłosa poddała się i odeszła spod drzwi swojej kręconowłosej przyjaciółki.. Postanowiła, iż przejdzie się do Harry'ego. Może on wie gdzie ona jest. Szła spokojnie korytarzem, nucąc pod nosem piosenkę. Po pewnym czacie wędrówki zauważyła Wybrańca. A raczej go z jakąś blondynką. Całowali się... Dziewczyna nie umiała uwierzyć w to co widzi. Serduszko Gryffonki właśnie pękło na dwie połówki. Łzy spłynęły jej po policzku. Jej nadzieja właśnie prysła.
Blond włosy Arystokrata przemierzał korytarze mając lekko głowę w chmurach, gdy nagle poczuł uderzenie po raz 3 w tym dniu. Usłyszał znany mu już dobrze irytujący głos, który przed chwilą cicho wyszeptał "Ała".
-- Granger jak chodzisz? Wpadłaś na mnie po raz setny! - lekko podirytowany tym faktem Malfoy, ręką strącił z siebie kręconowłosą dziewczynę. Brązowowłosa chciała zamilczeć i zgrabnie go wyminąć, ale pod wpływem napływy dzisiejszych emocji wybuchła. -- Malfoy, to Ty chodzisz rozpędzony i nie patrzysz przed siebie! - wygarnęła mu zakładając ręce na piersi. -- Śmieszna jesteś! O proszę, proszę co my tu mamy... - chłopak spostrzegł książkę która wylądowała na ziemi przez ich zderzenie. Podniósł ją z Ziemi i jak najwyżej uniósł ku górze. - "Eliksiry-rozszerzanie" - przeczytał to, jak na jego zwyczaj aroganckim tonem. - Czego by się w sumie innego można po Tobie spodziewać. - mruknął. -- Oddaj mi tą książkę! - zbulwersowała się Hermiona wymachując rękami do góry i desperacko próbując wyrwać mu książkę. -- O nie, nie za późno teraz już ja ją wezmę. - lekko śmieszyła go jej reakcja. -- Proszę cię... Zrobię wszystko... - powiedziała to załamanym i już bardzo desperackim głosem. -- Wszystko powiadasz? - zdziwiło go jej ton. Teraz dopiero zauważył jej wyraz twarzy i to, że nie jest u niej najwyraźniej wszystko okej. Gdzieś tam w głębi serca ruszyła go ciekawość... Ciekawość do jej osoby. Jak na razie tłumaczył to tym, że chcę wiedzieć by kiedyś wykorzystać to przeciwko niej.
Stała łzy leciały jej jak groch. Dziewczyną okazała się... Klaudia. Wybraniec odsunął się od blondynki. Zauważył rudowłosą i obaj do niej pomachali. Dopiero chwilę potem spostrzegł jej łzy. -- Ginny? - zawołał. - Wszystko okej? - zaczął iść w jej stronę trzymając Klaudie za rękę. Gdy tylko zauważyła ze idą jej stronę, szybko uciekła. Biegła... Zostawiając dwojga zakochanych w tyle.
-- Co mam zrobić...? - zapytała cicho, właśnie doszedł do niej sens jej słów. -- Powiedzieć mi dlaczego jesteś smutna? - starał przybrać milszy ton. W końcu on zawsze dostaje to czego chce. Hermiona zdziwiła się, Ślizgon taki jak Malfoy zauważył to i do tego chcę jeszcze coś o tym wiedzieć. -- To przez Rona tak? Cały Slytherin o tym ostatnio huczał, po tym jak dwie Ślizgonki słyszały tą kłótnie. - jak widać udawana czułość nieźle mu wychodziła. -- Po co Ci to wiedzieć? - zapytała już spokojniej. -- Dobrze wiesz, że nie lubię tej Rudej Fretki. Każda sytuacja, gdzie noga mu się podwinęła jest warta złota. - powiedział. -- Skoro już cały Twój dom wie to po co mam Ci to ja powiadać? - mówiąc to myślała, że jej odpuści. -- Te dwie lubią koloryzować... A z resztą... Myślisz, że chciało mi się tego słuchać? - zapytał ironicznie. Powiedziała mu, w sumie co jej szkoda. Przynajmniej odda jej książkę. -- Naprawdę tak zrobił? - śmiał się. Nie mógł uwierzyć w to co słyszy. - Nie wiedziałem, że ten Rudzielec jest taki głupi. -- Tak...dobra muszę już iść. - powiedziała, gdy oddał jej książkę. Nie chciała tego przeciągać, bo coraz bardziej się przygnębiała tym, że Ron się tak zmienił... -- Odprowadzę Cię. - w sumie nawet nie wiedział czemu to powiedział. Ale szybko wytłumaczył sobie to tym, że może się jeszcze czegoś dowie. Hermiona spojrzała się na niego dziwnie. -- Żartujesz? - skrzywiła się.
-- Nie... I tak idziemy podobnie więc... Chodźmy. - powiedział. Kręconowłosą była zbyt zmęczona, żeby jeszcze użerać się z tym dupkiem. Idąc milczeli oby dwoje. Po chwili doszli do domu Gryffonów. -- No to już tu... - powiedziała. - Lepiej się zmywaj zanim ktoś nas zobaczy. - ofukała ironicznie, humor jej się lekko poprawił. -- Myślisz, że przejmuje się opinią innych? Nawet jak by to zawsze można wymyślić jakąś ściemę. - powiedział nadzwyczaj spokojnie. Popatrzeli się na siebie gdy zza roku wyszedł... Ron. Draco nagle podszedł do niej bliżej i przytulił dziewczynę czulę. Dziewczyna w mig zorientowała się o co mu chodzi. Czyli to tak chcę dopiec Ron'owi? W sumie czemu by nie zagrać w jego grę... Kusząca propozycja... Może Ron sam się wtedy weźmie w garść. -- Nie martw się. - szepnął czule, na tyle cicho by Rudzielec mógł to usłyszeć. Rudy wpadł w furie...

~~~
Oliwia (Kisiel) :

Szybko i lakonicznie :
Przepraszamy za tak długą nie obecność i obiecujemy poprawę.

Miłego Dnia! <3

wtorek, 3 listopada 2015

Rozdzial l

Nukta pod rozdział : Ed Sheeran - I See Fire
– To dziś, to już dziś! - ekscytowała się kręcono włosa dziewczyna stojąc z swoja rudą przyjaciółką na peronie. Lekko zaciskając dłoń na uchwycie walizki podskoczyła gdy poczuła jak ktoś zakrywa jej oczy rękoma. – Hermiona! - usłyszała sympatyczny głos Harrego który zaraz potem obracając ją w swoją stronę mocno przytulił. Odwzajemniła uścisk, dawno go nie widziała. Tęsknota dawała wy znaki najbardziej jak Ginny o nim wspominała… Właśnie Ruda! Brązowowłosa odczepiła się zaraz od Pottera spoglądając w stronę gdzie stała jej przyjaciółka. Od razu zauważyła jej rumieńce na policzkach i lekko spięty wyraz twarzy. Zanim zdążyła coś zrobić Harry podszedł do Wiewiórki i podając niepewnie dłoń wydukał.
– Cześć, Gin… - ukazując na twarzy najbardziej czarujący uśmiech na jaki było go stać. W duchu uśmiechała się widząc to zajście, może Wybraniec w końcu zrozumiał co stracił? – Heee-Hej, Harry. - wyjąkała ruda, błagającym wzrokiem uderzającym w Hermione o to aby coś zrobiła. Już miała coś powiedzieć, gdy usłyszała krzyk. Znany jej krzyk, nikogo innego jak Ronalda. – Ginny, Hermiona szukaliśmy was! - z wkurzonym wyrazem twarzy, co lekko doprowadzało brązowowłosą do rozbawienia. Podszedł do nich. – Cały czas tu byłyśmy z Harrym. - powiedziała spokojnie, prosząc w duchu by się nie roześmiać na głos. Widok jego twarzy był przekomiczny. – Ah tak z Harrym? Bo mnie już nie łaska poszukać! - ofuknął. Kręcono włosa lekko się skrzywiła. Nawet o Harrego jest zazdrosny? Na każdym kroku miał do niej o coś wyrzuty co z czasem ją coraz bardziej irytowało. Przecież nie da sobą tak pomiatać. – Wyluzuj stary… - Potter podszedł do niego klepiąc go po ramieniu, niestety na niego to chyba nie działało. - Przed chwilą się odnaleźliśmy i dopiero zdążyliśmy się przywitać. – A ja mogłem chodzić, szukać, w czasie kiedy wy się milusio przytulacie! - gdy to wykrzyczał w twarz Złotego Dziecka Hermiona już nie miała zamiaru być łagodna i wyrozumiała. On dalej nic się nie zmienił… – Ronald dość! - krzyknęła, ściągając na siebie uwagę, nie celowo, dwóch ślizgonek przechodzących obok. – Bo co?! Panna Cnotka się odezwała! - krzyknął równie głośno. Jak doszły do niej jego słowa, poczuła jak by dał jej porządnie w twarz. „Panna Cnotka” tak? To, że nie chciała od razu wskoczyć do jego łóżka to oznacza, że już jest cnotką?! Co za niewychowany bachor! – Jeszcze jedno słowo, a obiecuje, że to będzie koniec. - wysyczała ze złością. Nie chciało już jej się znosić jego humorków. Nawet go już nie kochała. Na imię „Ron” odczuwała samą irytacje, żadnych przyjemnych uczuć. -- Koniec? Proszę cię! - roześmiał się w sposób jakiego ona jeszcze nie znała. - Dobrze wiesz, że nie możesz zerwać! A wiesz dlaczego ? Bo takiej SZLAMY nikt nie chcę! Popatrz na siebie! Do tego cnotka! O wyglądzie, czy figurze nie wspominając! - mówiąc to śmiał się do bólu. Dosłownie. Hermiona ledwie się powstrzymała od rozszlochania się. Nie chodziło już jej o niego, ale o to co powiedział i jak ją nazwał. W jej głowie nadal „pulsowały” jego słowa. -– Przegnasz! - krzyknął Harry, szczerze zdziwiony postawą swojego przyjaciela. Nigdy go takiego nie widział, nawet nie wyobrażał sobie, że takie coś tak łatwo może mu przejść przez gardło. Ron nie odpowiedział. Czekając na odpowiedź kręconowłosej, kompletnie zlewając przyjaciela. Tymczasem ona nie wytrzymała. Nie sądziła, że kiedyś to on NIEGO usłyszy, co się z nim stało? Co go tak zmieniło? W jednym momencie przestało ją to obchodzić. Z pewnością i determinacją na twarzy spojrzała mu w oczy. – A właśnie, że to koniec, Ronaldzie… Skoro jestem taka to po co byłeś ze mną? A no odpowiem za Ciebie! Bo Ciebie również żadna nie chcę! Na Godryka! Co ja w tobie widziałam! Arogancki dupek! Kiedyś byłeś inny! Lepszy! O niebo! Wstrętna szuja! Koniec! To koniec! I naszej niby miłości jak i przyjaźni! Nawet nie próbuj spojrzeć mi kiedykolwiek w oczy! Spieprzaj! - wykrzyczała mu to w twarz i szybko, lecz z gracją obracając się na pięcie popędziła do wagonu, który przed chwilą podjechał. Nie chciała na niego dłużej patrzeć. Najchętniej przywaliła by mu teraz w twarz, ale zniknęła im z oczu.
Gdy Hermiona zniknęła w pociągu Ginny chciała pędzić za nią. Powstrzymała ją dobrze jej znana dłoń Wybrańca , który miał tępy wyraz twarzy. Nawet nie wiedziała kiedy Ron zniknął.
– Daj jej czasu być samej. - powiedział Harry usiłując być miły. Targały go teraz emocje po tym co zaszło. Był strasznie zły na swojego przyjaciela. Ona przytaknęła głową z zamiarem odejścia gdy znów ta sama ręka ją powstrzymała. – Możemy pogadać? - zapytał Harry z wyraźnym spięciem na twarzy. Ona ponownie tylko przytaknęła, jego bliskość ją hamowała. Dosłownie. Jeszcze chwila a rzuci się na niego, mocno przytulając. Strasznie tęskniła. Potter uśmiechnął się przyjaźnie ciągnąc ją za sobą do wagonu.
Nie płakała, nie czuła żalu. Wręcz cieszyła się, że już z nim nie jest, lecz z drugiej strony ubolewała po tym co usłyszała. Przez to nabrała determinacji, pokaże nową Hermione. Pokaże, że się mylił. Na jej usta wpłynął lekki uśmiech, a zaraz później przywaliła w coś umięśnionego twarzą. Zamyśliła się i przez chwile zapomniała o otoczeniu. Podniosła niepewnie głowę do góry i zobaczyła burze blond włosów i piękne stalowe, a zarazem błękitne źrenice które zaraz potem spojrzały na nią.

–- Boże! - pomyślała, gdy doszły do niej jej słowa. Przecież to był Malfoy! Od razu odskoczyła. Jak mogła tak pomyśleć! - Fuj! Fuj! Fuj! Fuj! - krzyczała w myślach, krzywiąc się strasznie.
-- Granger! Uważaj jak łazisz! - zaczął trzepać rękoma swoją śnieżnobiałą koszule, która prawie zlewała się z jego bladą skórą. - Lubiłem tą koszule, fuj! Dotyk szlamy! Jeszcze tych tłustych włosów! - krzyczał jak małe dziecko, krzywiąc się równie mocno. Na co Hermiona ironicznie się zaśmiała. Wyglądał komicznie z takim wyrazem twarzy. Polepszyło jej to lekko humor, uwielbiała go denerwować. Los chciał, że on ją też.
-- Toż to nasz zarozumiały, słaby i uważający się za ideała Malfoy. Dalej nie wiem jak to możliwe, że nie gnijesz w Azkabanie! - wysyczała mu w twarz. Cięty wyraz jej twarzy prychnięciem skomentował Malfoy.
-- Za to ja dalej nie wiem jak wpuścili Cię do Hogwartu z taką krwią. - lekceważąco odwrócił wzrok z zamiarem wejścia do swojego przedziału, niestety, czy stety stracił równowagę przez podstawioną nogę kręcono włosej lecąc w duł. Oczywiście w odpowiedniej chwili, z jego refleksem zaparł się, powstrzymując swój upadek. Usłyszał tylko cierpki śmiech za nim i stukot jej butów które powędrowały dalej. Szybko z gniewem wstał i wychylając się za nią zawołał tylko :
-- Granger nie ze mną te numery! Pożałujesz!

Gdy doszła do wagonu Gryfów ( tak przynajmniej jej się wydawało ) weszła w pierwszy lepszy przedział. Już miała opaść na miękkie fotele gdy zobaczyła, że nie jest sama. Znów na kogoś wpadła! Pięknie! - – Jeju! Przerpaszam! Myślałam, że wolne. - powiedziała kręcono włosa, z zamiarem wyjścia. -- Nie czekaj! Spoko! Zostań! Nic się nie stało. - uśmiechnęła się. - Jestem Klaudia Vitseer, a Ty Hermiona Granger zgadza się? -– Tak. - wydukała brązowo włosa, siadając. Popatrzyła na dziewczynę. Była jej wzrostu, z długimi, ślicznymi blond włosami. Zwróciła uwagę na jej się duże, malinowe pełne usta i oczy ciemnego koloru. -– Który rok? - zapytała. – Również siódmy. - odpowiedziała z lekkim czarującym uśmiechem. Hermione zaskoczyło, że nigdy jej nie spotkała. Wtedy przypomniała sobie o Ginny, którą zostawiła sama z Potterem. Szybko wstała i podeszła do okna, nie widziała nikogo w miejscu gdzie przed chwilą stali. -– Coś się stało? - zapytał blondynka, przyglądając się jej. -– Ja… - w tym momencie zobaczyła jak Ruda idzie gdzieś z Wybrańcem. - Już nic. - powiedziała, siadając. Wolała ich teraz zostawić samych. Spojrzała na Klaudie. Dziwne imię. Ale jednocześnie bardzo jej się spodobało. – Klaudia tak? Pierwszy raz takie imię napotykam. - łagodnie zagadnęła. -– Bo Polskie. - uśmiechnęła się. - Mam tam korzenie. I tak właśnie wdały się w rozmowę. Nawet nie wiedziała kiedy minęły 2 godziny. Polubiła tą dziewczynę. Przez nią chociaż na chwilę zapomniała co się dziś wydarzyło. A było tego sporo. Najlepsze jest to, że dzień się dopiero zaczął.

Po tak długiej przerwie ujrzał twarz tej wstrętnej szlamy!... Musiał przyznać, że się zmieniła. Bardziej odważna jak na jego gust i sam jej wygląd świadczy, że wzięła się za siebie. 
Nie ona jedna się zmieniła... On też, na lepszego i mądrzejszego Malfoy'a. Zmienił poglądy po tym jak jego ojciec już nim nie włada. Nigdy nie chciał mieć z nikim wojen. Miał zamiar zakopać topór wojenny nawet z największymi wrogami, ale co do tej Szlamy, Bliznowatego i Fredki miał mieszane uczucia. Gdyby to od niego zależało nigdy by się z nimi nie sprzeczał, byli by dla niego obojętni. Może by ich nawet podziwiał bo mają duże zasługi w Hogwarcie. Ale te ziarno nienawiści które zasiał jego ojciec dalej nie umiało do końca zwiędnąć. Nie umiał z nimi normalnie rozmawiać. Ale szydzić też nie chciał... Klamka zapadła na tym, że będzie po prostu ich zlewał. Tylko te spotkanie z Granger to był wyjątek. Dla niej nie potrafi być nawet obojętny. Czystość krwi po wojnie straciła znaczenie, ale tylko do niej czuł się dziwnego. Do tej pory myślał, że to gorycz nienawiści..

Arystokrata już nie umiał wytrzymać bez zapalenia fajki po wyjściu z pociągu od razu wyciągnął paczkę swoich ulubionych papierosów. Przeszukując gorączkowo kieszenie zorientował się, iż nie ma zapalniczki. Zauważył jakiegoś chłopaka stojącego na boku z fajką w ręku, zaraz znajdując się przy nim.
-- Ej stary, masz może ognia? David Revold tak? - Brunet dziwnie popatrzał się na Ślizgona ,ale po chwili wachania odezwał się. -- Hej, tak... Masz. - Chłopak podał nie pewnie zapalniczkę blond włosemu. -- Dzięki... Jakby zabrakło ci fajek to służę pomocą. - David tylko pokiwał głową nie odzywając się i ruszył w stronę Hogwartu. Po paru zaciągnięciach się fajką, zrobił to samo. Szedł nie patrząc się przed siebie, lecz na ziemię. Nagle poczuł uderzenie, brązowe włosy przeleciały mu przed oczami. Poczuł piękny zapach perfum. Od razu wiedział, że to Hermiona. Znów musi na niego wpadać?
-- Ja wiem, że wszystkie dziewczyny na mnie lecą, ale następnym razem może normalnie się przywitaj, a nie wpadaj ciągle na mnie. A najlepiej w ogóle się nie pokazuj... - uśmiechnął się ironicznie. Nie uśmiechało mu się na nią patrzeć. -- Chyba śnisz Malfoy! Ja nie jestem wszystkie. Uwierz ja też najchętniej bym na Ciebie w ogóle nie patrzyła. - powiedziała słodko, a zaraz dobitnie. -- Więc znikaj... - powiedział dobitnie. Wyminęła go i odeszła, w myślach powtarzając "Dupek, dupek, dupek".


Po krótkim czasie wszyscy udali się jak zwykle do Wielkiej Sali. Udekorowana przepięknymi kwiatami, a na stołach został przyszykowany pyszny poczęstunek. Dumbledore stanął na środek i tak jak co roku zaczął swoją przemowę.
-- Witam was kochani w następnym roku, dla niektórych pierwszym. Życzę Wam udanego roku, abyście czerpali wiedzę jak i świetnie się bawili. Pierwszoroczni zostaną odesłani do prefektów swoich domów. Oni przedstawią wam Hogwart, wasz nowy dom. Dla jasności przedstawię wam prefektów. - dyrektor chrząknął zabierając kartkę do ręki. - Gryfindor... Hermiona Granger! - posypały się oklaski.
Hermiona blado się uśmiechnęła, spodziewała się tego. Tyle, że nie chciała być tym całym prefektem. W tym roku są sprawdzany, a z takich fuchy przybędzie jej jeszcze więcej obowiązków. Już wcześniej postanowiła, że odmówi.
-- Revenclaw... Luna Lovegood! - reakcja uczniów dokładnie była taka sama jak przy Hermionie. - Hufflepuff... David Revold - nie zabrakło pisków. - I na sam koniec Slytherin... Blaise Zabini! - został najhuczniej przywitany.

-- Hermiona gratulacje! - cieszyła się przyjaciółka brunetki, gdy przystąpili już do posiłku.
-- Gin, rezygnuje z stołka prefekta. - kręcono włosa słabo uśmiechnęła się widząc zdziwioną twarz przyjaciółki. --- Żartujesz? Zawsze nich chciałaś zostać! - ruda wyraźnie nie potrafiła tego przyjąć.
-- ... Po prostu. - Wstała i ruszyła przez środek sali w stronę nauczycieli. Wszystkie oczy ruszyły za nią.

-- Coś się stało Panno Granger? - zapytała McGonagall, z uśmiechem na ustach. Hermiona zawsze była jej ulubienicą.
-- Przepraszam i dziękuje za wybranie mnie na prefekta, ale rezygnuje. Nauka, egzaminy... Rozumie Pani? - Hemriona starała się być jak najbardziej wiarygodna. 
-- Rozumiem... Specjalnie wybraliśmy Ciebie, bo wiedzieliśmy, że dasz sobie z tym wszystkim rade... Ale nie możemy się zmuszać. Możesz wrócić do swojego stołu. - w tym samym momencie szepnęła coś Dumbledore'owi, który spojrzał tylko przelotnie na Granger i łyżeczką zastukał w swój kielich. - Dobrze kochani dlatego, iż panna Hermiona Granger zrezygnowała z roli prefekta zachodzą małe zmiany. Prefektem Gryfonów będzie panna Ginny Wesley. - lekko zdziwieni uczniowie, wbrew pozorom i tak zaklaskali i zagwizdali. Dziewczynie nie uciekł wyraz zdziwionych twarzy, czy ludzi którzy coś między sobą szeptają.

-- Brawo Ginny. - szepnęła do ucha rudowłosej, siadając już przy stole. 
-- Dziękuje Herm, ale dlaczego... - Wiewiórka wyglądała jak by powiedzieli jej, że co najmniej stado słoni przyjechało, żeby wziąć z nią ślub. Hermiona tylko się uśmiechnęła, gdy do stołu podszedł Harry.
-- Gin, gratulacje! - radośnie krzyknął Potter tuląc rudą.
-- Dziękuję! - rozpromieniła swoją twarz w piękny uśmiech.
-- Hej, hej! - usłyszeli za sobą głos już dobrze znany brązowookiej.
-- Klaudia! - przytuliła dziewczynę z radością! - Gratulacje! - w tym też momencie spostrzegła uśmiechy jej przyjaciół które nie wyraźnie sygnalizowały zmieszanie. - Ah tak! Poznajcie się! Klaudia to Harry Potter, którego już pewnie znasz i moje przyjaciółka Ginny Wesley. - powiedziała łagodnie Granger wskazując kolejno no dwójkę bliskich jej osób.
-- Cześć! - przywitali się chórem. I tak zaczęła się ich rozmowa, dogadywali się na prawdę dobrze! Od razu polubili Klaudie, szczególnie Harry...


Po posiłku i jakże długiej rozmowie z nowo poznaną koleżanką Harry szedł przez korytarz. Oczywiście jak by mogło być inaczej, dalej z nią rozmawiając. Dziewczyna wywarła na nim bardzo dobre wrażenie. Była śliczna, mądra i inteligenta. Dla Pottera istnie idealna.
-- Jak to możliwe, że wcześniej cię nie spotkałem? - patrzył maślanymi oczami na blondynkę.
-- Zgaduje, że byłeś zajęty ratowaniem świata. - zaśmiała się.
-- Gdybym wcześniej Cię znał to zapewniam... - nie zdążył dokończyć bo to co zobaczył napełniło go złością, wściekłością... Furia. Z składziku na miotły, obściskując się i dogłębnie poznając wyleciała dwójka uczniów. Oczywiście to był nie kto inny jak...

~~
Kisiel :

I oto jest 1 rozdział po odmianie! Napiszcie jak to widzicie! Czy bardziej podoba wam się ta wersja, ten zarys historii, czy jednak poprzedni? Mam dokładnie takiego samego stresa, jak przed dodaniem już tego pierwotnego 1 rozdziału.
Błagam o opinie w komentarzach. Krytykę przyjmuje tak jak i wszelkie uwagi. W końcu one pomogą dopracować tego bloga! :)

~~
Wiczka :
Witam wszystkich z tej strony Wiczka, zaczęłyśmy od początku, mam nadzieję ze wam się podoba ! :D
Emotikon grin pozdrawiam

niedziela, 1 listopada 2015

Ogłoszenie! BARDZO WAŻNE!

OD AUTOREK :


Jeśli jesteś tu już któryś raz zauważysz brak rozdziałów które były.

Czemu?

Otóż historia którą miałyśmy zamiar tu umieścić nagle stała się wyuzdana, denna i po prostu nudna :)
Więc zebrałyśmy się i po omówieniu stwierdziłyśmy, że nie ma to sensu... Ale... Ale wena nas nie opuściła. To znaczy... Oderwałyśmy naszą wcześniejszą historie od schematu i dodałyśmy nowe elementy, smaczki. Więc zapowiada się nowa historia!

Cofamy się do 1 rozdziału którego i tak zmienimy po części, więc możecie się spodziewać odmienionego rozdziału i po nim zaraz ( np. na następny dzień ) wejdzie 2. :)
Jak na razie napiszemy parę rozdziałów na zapas by zobaczyć jak to wyjdzie. :)

Więc życzcie nam weny i czekajcie na rozdziały!

Pozdrawiamy :

Wiczka i Kisiel

piątek, 2 października 2015

PROLOG

Wiecie jak to jest mieć odwiecznego wroga? Osobę którą się z całego serca nienawidzi i na sam widok jej twarzy robi ci się niedobrze? Która nie raz sprawiła wam tyle bólu, przez którą płakaliście nie jednej nocy? Taką właśnie osobą był niejaki blond włosy arystokrata dla pewnej pięknej kręconowłosej dziewczyny. Szydziła z niego, tak jak on z niej. Perspektywa kolejnego, już ostatniego roku spędzonego w tej samej szkole z nim jej się nie uśmiechała, ale przecież nie pozwoli, żeby ją zastraszał czy poniżał, w tym roku będzie inaczej... Wojna o Hogwart bardzo ją zmieniła stała się silniejsza, pod względem fizycznym jak i psychicznym . Gdy jej ukochana szkoła została odbudowana bez żadnych wątpliwości postanowiła, że do niej wraca. Wiedziała, że u boku Wybrańca, i tego co zrobiła dla świata magii bez problemu dostałaby prace w Ministerstwie ale jako najmądrzejsza czarownica od czasów Roveny Ravenclaw musiała wrócić. Ron i Harry za namową dziewczyny również postanowili wrócić do szkoły. Właśnie z swoją rudowłosą przyjaciółką pakowały się na jutrzejszy wyjazd. Mieszkała razem z Wesleyami w Noże. Po wojnie nie udało jej się znaleźć rodziców, przeszukała cały Londyn, ale ślad po nich zaginął... Potter po tym wszystkim  zamieszkał w dość dużym mieszkaniu, zerwał z Ginny, pod pretekstem że nie musi się teraz wyszaleć, i nie pasują do siebie.

-- Herm? - zapytała z wachaniem Ginny. - Cieszysz się na powrót? - kręconowłosa spojrzała na przyjaciółkę. Wiewiórka nie miała zbyt szczęśliwej barwy głosu, a na twarzy miała wymalowany lekki smutek.
-- Oczywiście! Co to w ogóle za pytanie? - spojrzała lekko zdziwiona na rudowłosą.
-- Nic... Tak pytam... - powiedziała Ginny zapinając suwak od walizki, w końcu udało jej się spakować.
-- Coś się stało? Masz niemrawy wyraz twarzy. - powiedziała brozowłosa siadając na łóżku i zapraszając ręką Wiewiórkę by usiadła obok.
-- Ja po prostu boje się znów spotkać Harrego... - wymamrotała. - Mi chyba dalej nie przeszło. - powiedziała wtulając się w Hermione.
-- Skarbie, nikt nie powiedział, że nie wrócicie jeszcze do siebie.... - westchnęła. - Nie masz się czym martwić, Potter w końcu zrozumie co stracił. - uśmiechła się słabo do przyjaciółki.
-- Zazdroszczę Tobie i Ronowi... jesteście tacy szczęśliwi. - na te słowa kręconowłosa wzdrygła się. Od dawna myślała o zerwaniu z Ronem, po wojnie ich relacje się popsuły. Ron był chroboliwe zazdrosny i czepiał się jej o niemal wszystko. Sama nie wie jak to wytrzymuje, ale miała cichą nadzieje, że gdy wrócą do szkoły Ron się zmieni i znów będzie jak dawniej... Dlatego na razie wolała znosić jego humorki.
-- Taaak... Szczęśliwi. - powtórzyła brozowowłosa nie chciała teraz o tym rozmawiać. Jutro miało zacząć się jej nowa życie, nowy rok szkolny.

Pewien blond włosy ślizgon stał na balkonie zaciągają się fajką, zimy powiew wiatru muskał jego policzki... Już jutro miał pokazać ludziom nowego Draco.
Zgasił fajkę i zszedł z balkonu. Stanął na środku swojego pokoju i w tym momencie uświadomił sobie jaki ma bałagan. W jego pokoju zawsze był nienaganny porządek, teraz jednak zbyt zajmował się sobą, niż jego otoczeniem. Nie chciało mu się sprzątać, więc nie zastanawiając się dłużej chwycił za walizkę. Kąpiąc w stercie ubrań zauważył jakiś papierek, chciał go wyrzucić, ale gdy zauważył, że to nie jest zwykły śmieć tylko zdjęcie odwinął je, znajdowały się na nim 3 znajome mu dziewczyny Hermiona, Ginny oraz Luna. Zastanawiał się skąd ma to zdjęcie, ale pomyślał, że nie będzie zawracał sobie tym głowy, pewnie gdzieś mu się kiedyś je przyplątało. Pogniótł zdjęcie rzucając je w kąt. Zajął się dalszym pakowaniem, kończąc już chciał ją zapiąć lecz nagle go coś tknęło. Podszedł i podniósł zgniecione wcześniej przez niego zdjęcie jeszcze raz na nie patrząc.

-- Ma ładne, pełne usta - pomyślał patrząc na kręconowłosą która pięknie uśmiechała się na zdjęciu. Gdy do niego doszło co właśnie pomyślał wzdrygnął się, drżąc zdjęcie. Chciał się zmienić, już to zrobił ale powiedzieć, że ta przemądrzała Gryfonka mu się w jakiś sposób podoba to już przegięcie. Zamknął z trzaskiem waliske, wędrując do łazienki by lekko się orzeźwić. Czy jego zmiana miała aż tak diametralne skutki?

~~~~~

Witam kochani z tej strony Kisiel! :) Przedstawiam wam naszą pierwszą notkę na tym bolgu który wspólnie założyłyśmy z Wiczką. Nie wiecie jakiego stresa miałam gdy wstawiłam tą notkę, wiedziałam, że tak raczej nikt szybko jej nie przeczyta z przyczyn takich iż blog ma dopiero 2 dni ( 1 dzień to była organizacja szablonu jak i innych ustawień i zabawą CSS ). Co do szablonu wykonywałam go ręcznie, na początek dla tego może nie by jakoś super ekstra wypasiony, ale robiłam go o 22 po całym dniu katuszy z racji tego że pozrywałam mięśnie pomiędzy żebrowe, co wiązało się z ogromnym bólem. Dobra, dobra nie rozpisuje się za bardzo :) Mam nadzieje, że prolog się podobał, wszelkie uwagi lub zażalenia proszę pisać w komentarzach, dopiero zaczynamy więc rady nam się przydadzą! To ode mnie tyle, miłego dnia/nocy.

Wasz Kisiel. <3  ( P.S. Jestem dziewczyną XD :) )